wtorek, 11 listopada 2014

Trzy pory roku w trzy dni. Mała Fatra.

Trzy pory roku w trzy dni... Jeżeli chciałabym połączyć tę opowieść z historią wędrówki po Wielkiej Fatrze, wyszłoby pewnie Cztery pory roku w cztery dni. Ot, jak przetestowała nas Mała Fatra w jej Luczańskiej części dając ciepło i zimno, wygodę i spartańskie warunki oraz nutę dzikości i zderzenie z cywilizacją...




02-04 maja 2014 r.

     Jeszcze rano wędrowaliśmy zielonym zboczem wielkofatrzańskiego Łyśca, a teraz, już po drugiej stronie Kotliny Turczańskiej, wysiadamy z autobusu w małej miejscowości Vrícko. Wielką Fatrę pożegnaliśmy w Belá-Dulice, a potem na przedmieściach Martina złapaliśmy autobus, który przywiózł nas w to miejsce. Zielonym szlakiem rozpoczynamy naszą majową wędrówkę po Małej Fatrze Luczańskiej, która stanowi południowo-zachodnią część pasma Małej Fatry. Szlak ten wiedzie wzdłuż potoku Vríca na jeden z najbardziej okazałych i wyjątkowych szczytów tego pasma – Kl’ak (1352 m n.p.m.).

Czy dostrzeżecie głównego bohatera zdjęcia? Belá-Dulice

Wyruszamy  na małofatrzańską wędrówkę. Vrícko.


.
Jest gorące popołudnie, jakby był już środek lata. Po drodze odpoczywamy przy wodospadzie, który znajduje się zaledwie parę kroków od leśnej drogi, którą pniemy się go góry. Nasz obiad spożywamy na stromym leśnym zboczu, tuż nad zerwą spadającą do potoku u podnóża wodospadu. Jedni wcinają to, co przydźwigali na plecach, a inni wietrzą buty i skarpetki. Niestety, ta druga czynność okazuje się wyjątkowo pechowa dla Mateusza… Niewiadomo kiedy, but który właśnie miał się nieco osuszyć, spada ze zerwy wprost do potoku. Z jednym butem raczej ciężko wyruszać na wędrówkę po Małej Fatrze. Z góry próbujemy dostrzec miejsce wylądowania buta Mateusza, może zatrzymał się gdzieś na gałęziach? Pomocna okazuje się lornetka Kuby. Jest! Mateusz miał sporo szczęścia. Jego zrzutek utknął na gałęzi leżącej w górnym biegu potoku. Przemo podejmuje się zejść na dół i po chwili wraca z fantem, za którego ma obiecane honorowe piwko przy wieczornym ognisku. But jest tylko lekko zamoczony.

Ufff... o mały włos

.
Późnym popołudniem odbijamy ze szlaku i docieramy do chatki, która znajduje się u podnóża zachodniego stoku Klaka. Domek jest naprawdę super. Na dole jest pomieszczenie wyposażone w prycze, stół, półki i piec. Na poddaszu można spać na materacach rozłożonych na podłodze. Jesteśmy sami, więc możemy się porządnie rozgościć. Panowie zbierają drewno, siekierka idzie w ruch i po chwili palimy już ognisko. Wieczorem do chatki dociera grupa Słowaków, którzy będą spać na poddaszu, wydając różnego rodzaju „dźwięki” tuż nad naszymi głowami ;).

Nasz dzisiejszy hotel.

Przydomowe obowiązki

Potem chwila relaksu

Prawdziwy luksus!


.
Noc jest czarna i cicha. Na niebie nie ma gwiazd, a my mamy nieodparte wrażenie, że jest tu nocny gość spacerujący wokoło chatki… A może to my jesteśmy tutaj gośćmi?...

Gdzie zniknęła wczorajsza letnia pogoda? Rano, razem z mżawką i mgłą, wyruszamy na Kl’ak – wyjątkową górę, której poświęcę teraz trochę więcej treści. Do szczytu zbliżamy się w towarzystwie skarłowaciałych form buczyny i wierzby, która w wyższych partiach ustępuje miejsca kosodrzewinie i jarzębinie. Rejon ten porasta prawdziwe bogactwo gatunków roślin, które w wielu przypadkach bardzo rzadko występują w Polsce, a na Słowacji można spotkać je w wielu miejscach. Rosną tutaj m.in. zarzyczka górska,  języcznik zwyczajny, storczyk podkolan biały, goryczka krótkołodygowa, wawrzynek wilczełyko czy lilia złotogłów, która w Polsce została niemal całkowicie wyniszczona ze względu na swoje piękno, któremu wielu nie potrafiło się oprzeć. Nic więc dziwnego, że na północno-zachodnich stokach utworzono rezerwat.

Wawrzynka wilczełyko tutaj nie brakuje.


.
Mówiąc o przyrodniczych walorach tego miejsca, nie można pominąć samej formacji szczytowej, którą stanowi wielka, spłaszczona na szczycie formacja zbudowana z wapieni i dolomitów, w zachodniej części opadająca w dół pionowymi, kilkudziesięciometrowymi skałami. Od południa, nad skalnymi ścianami wędrujemy w stronę szczytu obserwując, jak morze chmur przewala się przez grzbiety Małego Klaka i Kosiarki.

Jesteśmy w górach czy nad morzem?...

Jeszcze cieszymy się, że chmury są pod nami :)




.
Pod szczytem, na skale zauważmy czarno-białą fotografię z podpisem Pôvodnú chata pod Klăkom 1947. Kiedyś istniało tu schronisko, dzisiaj spotkamy tylko zarastające fundamenty.

Historia na kamieniu...


.
Na szczycie stajemy pod krzyżem lotaryńskim, który w Herbie Słowacji stoi na trzech wzgórzach, symbolizujących szczyty Tatr oraz Wielkiej i Małej Fatry.

Na jednym ze wzgórz Herbu Słowacji. Kl’ak.

.
Pod złowrogim, stalowym niebem, ponad morzem białych chmur przewalających się nad szczytami Małej Fatry, schodzimy czerwonym szlakiem. Wędrujemy przez formacje wapieni budujące wzniesienia Ostrâ skala (1220 m n.p.m.) i Skalky (1190 m n.p.m.). Jednak to las pachnący czosnkiem zapamiętam najbardziej.

Majestatyczny Kl’ak.


Na horyzoncie widać naszą dzisiejszą trasę. Skalky jeszcze oparły się chmurom.
Czosnek niedźwiedzi. Wielka Fatra nim pachniała. W Małej Fatrze pachnie jeszcze bardziej!


.
Pogoda nas nie rozpieszcza. Robi się coraz zimniej. Jakby przyszła późna jesień. Pnąc się stromym, leśnym zboczem walczymy z błotem, które ściąga nas w dół. Hnilická Kýčera (1218 m n.p.m.) wycisnęła z nas wiele sił. Pośród mgły i mżawki przemierzamy spory odcinek czerwonego szlaku, myśląc coraz częściej o ciepłej chatce pod Horną Luką, w której chcemy dzisiaj spać. Jest to nasza motywacja podczas wędrówki w tak depresyjnej pogodzie. Dobrze, że nie jesteśmy świadomi, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem…

Wielkofatrzańska przyroda chce wreszcie się obudzić. Salamandra plamista.


Tajemniczy las...


.
Horná Lúka (1299 m n.p.m.) wita nas deszczem, chłodem i mocnym wiatrem. Ze szczytu pędzimy do chatki, która ma się znajdować na południowo-zachodnim zboczu, tuż przy zielonym szlaku. W końcu udaje nam się dotrzeć do dzisiejszego celu. Niestety, domek jest malutki i maksymalnie wypełniony przez piechurów... W pobliskim źródełku nabieramy wody i wracamy w stronę szczytu, by pod nim, w deszczu i silnym wietrze rozbić namioty.

Ta chatka dzisiaj nas nie ugości.


.
Brrrr… Gdy o poranku wychylamy głowy z namiotu, czujemy mroźne, rześkie powietrze. Świerki i trawy pokrył szron. Jednak najważniejsze jest to, że w końcu słońce przebija się przez lekkie, białe chmurki zawieszone nad naszymi głowami.

Mroźny poranek pod Horná Lúka.



Wreszcie przebija się słońce!
.
Wracamy na szczyt i dalej kontynuujemy naszą marszrutę na północny-wschód szlakiem E3, z którym skrzyżowaliśmy naszą drogę na przełęczy pod Hnilicką Kiczerą. E3 to jeden z Europejskich Szlaków Wędrówkowych, których sieć oplata całą Europę. Jest ich 11, o planowanej łącznej długości około 55 000 km. Najdłuższym (w planie ok. 10 000 km) jest E4, mający łączyć Gibraltar z Cyprem. Używam określenia "w planie", bo nie dokonano jeszcze całkowitego oznaczenia tych szlaków. Trasa E3 prowadzić ma od północno-zachodniego, atlantyckiego wybrzeża Hiszpanii, aż do Morza Czarnego. Pierwszy polski odcinek tego szlaku prowadzi przez Sudety, przechodzi w Czechy, potem na Słowację, a następnie znów w wraca do Polski biegnąc przez Karpaty (Podhale, Spisz, Pieniny, Beskid Sądecki i Beskid Niski) i znów przez Słowację, ku południu, w stronę Węgier. Słowacki odcinek, którym właśnie wędrujemy, prowadzi od granicy z Czechami przez Jaworniki (Javorníky), Sulowskie Wierchy (Súžovské Vrchy), Małą Fatrę (Malá Fatra) i Magurę Orawską (Oravská Magura). Inicjatorem usieciowania Europy takimi szlakami było Europejskie Stowarzyszenie Turystyki Wędrownej, współpracujące z organizacjami z poszczególnych europejskich krajów. W Polsce zrzeszonym stowarzyszeniem jest Polskie Towarzystwo Turystki Krajoznawczej.


Teraz maszerujemy E3 w kierunku Wielkiej Łąki (Velká Lúka, 1299 m n.p.m). W Kotlinie Turczańskiej słońce oświetla jaskrawożółte pola rzepaku, a wokoło nas jest biało! Z każdym metrem do góry żegnamy jesień, a wita nas zima...

Turczańskie złoto kąpie się w słońcu

A tutaj smaga nas mroźny wiatr.
.
Na Veterné (1442 m n.p.m.) smaga nas mroźny wiatr, który dalej odprowadza nas w stronę szczytu Velká Lúka, pośród zmrożonego korytarza kosodrzewiny.

Lodowy korytarz

.
Zmrożeni i przewiani na szczycie obserwujemy panoramę na zielone wzgórza. Kulminację najwyższego szczytu Luczańskiej części Małej Fatry  stanowi południowo-zachodni wierzchołek (1476 m n.p.m.), a kopuła jest wielkim garbem pokrytym łąką. Nikogo więc nie dziwi nazwa szczytu. Miejsce, na którym teraz stoimy jeszcze dwa dni temu obserwowaliśmy z ciepłej, wiosennej Wielkiej Fatry, na grzbiecie Łyśca. Teraz, pewnie ciągle jest tam wiosna…

Wielką Łąka jest dla nas surowa...

W dole zielono, a tutaj... zima!






.
Przemierzając Wielką Łąkę docieramy do kulminacji Krížava (1451 m n.p.m.), gdzie znajduje się wielki maszt nadajnika telekomunikacyjnego, a na wschodnich stokach wyciągi narciarskie. Kilka chwil temu opuściliśmy tę dzikszą Małą Fatrę…

Cywilizowana Krížava.

.
Zima potowarzyszyła nam jeszcze chwilę, prowadząc przez Minčol (1364 m n.p.m.), pod którym, przy rozwidleniu szlaków czuwa działo, które pamięta jak w kwietniu 1945 roku brało udział w wyzwalaniu spod niemieckiej okupacji Żyliny.

Minčol wciąż pilnowany...


.
Odbijamy niebieskim szlakiem w stronę miejscowości Vrútky. Zima szybko przemienia się w lato. Wiosnę zgubiliśmy dwa dni temu o poranku…

3 komentarze:

  1. W tamte okolice jeszcze nie dotarliśmy, a szkoda. Trzeba będzie nadrobić braki, gdy trochę ubędzie śniegu, uważając przy tym na buty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rejony dla mnie kompletnie nieznane. Przymierzam się ciągle do tematu Fatr.... ;) Biały futrzak przesympatyczny!

    OdpowiedzUsuń

*Autorzy bloga zastrzegają sobie prawo do usuwania komentarzy, które w ich opinii uznane zostaną za wulgarne, obraźliwe i niezgodne z prawdą.