Lipiec
1996. „Jeszcze tylko parę kroków” – podpowiada mama. Tata kijem
pokazuje nam wyłaniające się zza drzew schronisko. „Jakie ładne!” –
wykrzykujemy z młodszą siostrzyczką. Za chwilę będziemy na szczycie Lubonia Wielkiego.
W białych adidaskach, getrach w panterkę i czapce z daszkiem, wychodzę na moją
pierwszą górę. Nie wliczam tutaj wcześniejszych wycieczek szkolnych, niech
Luboń będzie tym pierwszym! Uśmiechnięta od ucha do ucha stawiam swoje pierwsze
kroki w Beskidzie Wyspowym, zupełnie nieświadoma wrażeń, jakie zafundują nam rodzice jeszcze tego dnia. Z całą pewnością nie spodziewam się tego, że
za parę godzin na żółtym szlaku słychać będzie jeden wielki ryk, wycie i chlipanie…
Wrzesień 2011. Zdążyliśmy w ostatniej chwili. Schronisko na Luboniu Wielkim wygląda dzisiaj tak, jak 15 lat temu. Za parę dni to się zmieni. Właśnie dowiadujemy się, że 80-letnia elewacja o słonecznym odcieniu zostanie wymieniona w związku z remontem schroniska. Czyżby jakiś podprogowy przekaz przyprowadził mnie w to sentymentalne dla mnie miejsce, abym jeszcze parę dni przed tym, jak zmieni swój wygląd, mogła przywołać wspomnienia ze swojej pierwszej wizyty na Luboniu. W głowie odbywam podróż w czasie….
.
Wrzesień 2011. Zdążyliśmy w ostatniej chwili. Schronisko na Luboniu Wielkim wygląda dzisiaj tak, jak 15 lat temu. Za parę dni to się zmieni. Właśnie dowiadujemy się, że 80-letnia elewacja o słonecznym odcieniu zostanie wymieniona w związku z remontem schroniska. Czyżby jakiś podprogowy przekaz przyprowadził mnie w to sentymentalne dla mnie miejsce, abym jeszcze parę dni przed tym, jak zmieni swój wygląd, mogła przywołać wspomnienia ze swojej pierwszej wizyty na Luboniu. W głowie odbywam podróż w czasie….
.