Ufff… stoję, obyło się
bez twardego lądowania. Jeden z moich wielu dzisiejszych piruetów. Warszawskie
chodniki zapewniają darmowe lekcje tańca na lodzie. Od razu przypomniałam sobie
jaką „atrakcję” pewnego październikowego wieczoru zapewnił nam Diablak. Dobrze,
że pani Pinus mugo Turra zaoferowała
swoją pomoc i ocaliła czteroliterową, bardzo ważną część ciała…
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Beskid Żywiecki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Beskid Żywiecki. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 16 grudnia 2012
wtorek, 13 listopada 2012
Listopad zatapia doliny. Beskid Żywiecki.
„Lecę
ponad chmurami, wolny od przeznaczenia. Wystartowałem dzisiaj rano, a lądowania
w planach nie ma…” (Hurt).
Gdy opadną liście, trawa traci soczystość, kwiaty przekwitły, ziemia jest przymrożona i bura, a dywan
śnieżny jeszcze nie rozłożony, mogłoby się wydawać, że krajobraz górski traci
swój urok. Nic bardziej mylnego. To jest czas gdy możemy być świadkami kapitalnego
zjawiska, które sprawia, że czujemy się jak wyrzuceni do nieba. Doliny znikają
nam sprzed oczu i razem z nimi wszystko, co nas uziemia. Tak właśnie czuliśmy
się listopadową porą na grzbietach Beskidu Żywieckiego, a Diablak udowodnił
nam, że tradycji musi stać się zadość…
Subskrybuj:
Posty (Atom)