wtorek, 9 października 2012

Gorczańska złota jesień

„Jesienią góry są najszczersze…” nuciłam sobie wędrując po rozgrzanym słońcem gorczańskim szlaku gdzieś pomiędzy Kudłoniem a Przełęczą Borek. W przerwie pomiędzy kolejnymi norweskimi postami postanowiliśmy zamieścić kilka słów o pięknej, złotej jesieni w Gorcach. Ta niesłusznie owianą złą sławą pora roku wcale nie musi kojarzyć się ze słotą, zimnem, monotonnie opadającymi liśćmi i przekwitającymi kwiatami (blebleble…). Jesień  – zwłaszcza w górach – wręcz tętni kolorami i zapachami, a coraz ostrzejsze powietrze sprawia, że odsłaniają się nieprawdopodobne górskie widoki!



Sobota, 6 października 2012 r., jak fajnie nie musieć zrywać się przed 4 rano, żeby zdążyć na jakiś sensowny transport w góry (ostatnio tak właśnie wyglądały nasze sobotnie noco-poranki przed weekendowymi wyjazdami). Postanowiliśmy, że dzisiaj przewietrzymy nasze czołówki i nie będziemy się nigdzie spieszyć. Zamarzył nam się zachód słońca nad Beskidami i nocne światła Rabki widziane z góry. Po bezproblemowej pobudce i pysznym śniadanku wskoczyliśmy do autobusu wiozącego nas do Lubomierza na przełęcz  Przysłop (750 m n.p.m.), którą przecina żółty szlak biegnący na północny-wschód w kierunku Mogielicy (najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego, 1171 m n.p.m.), a na południowy-zachód w stronę Turbacza (najwyższy szczyt Gorców, 1310 m n.p.m.). Na niebie trudno  było dostrzec chmurkę, a słońce dawało z siebie wszystko. Po krótkim podejściu dotarliśmy na Jaworzynkę (1026 m n.p.m.) skąd rozpościerał się widok na okraszone jesiennymi barwami pasma Beskidu Niskiego, Sądeckiego  oraz Wyspowego. Jednak był to dopiero początek pięknych panoram, jakie towarzyszyły nam tego dnia.

Panorama z Jaworzynki



Na Polanie Podskały (940-1020 m n.p.m.) oczami wyobraźni widzieliśmy owieczki pasące się wiosną i latem. Teraz trawa wysoka i sucha, od lat ‘80 nie podcinana przez naturalne kosiarki. Naszą uwagę przykuły dwuizbowe szałasy, poza jednym wyremontowanym w większości zarośnięte, pochylone, lecz co najważniejsze  otwarte! Wręcz zapraszające do swoich komór i izbic strudzonych włóczęgów lubiących spanie w sercu gór. Kto wie, może kiedyś… Postanowiliśmy dobrze zapamiętać to miejsce ;)



Niedługo trzeba było czekać na kolejne ochy i achy w kierunku horyzontu. Gorc Troszacki (1235 m n.p.m.) ukazał przepiękną panoramę na Tatry Wysokie i fragment Zachodnich. Łomnica, Lodowy, Gerlach, Rysy, Świnica, Kasprowy Wierch i Kopa Kondracka  malowały się jak na dłoni. Wręcz idealne miejsce na ciepłą herbatkę z termosu i kanapkę.



Wędrówka przez las obfitowała w mnóstwo zmysłowych doznań. Zapach grzybów łechtał nozdrza, wręcz miałam wrażenie, że słyszę jak rosną! Jaskrawa zieleń porostów, oświetlona przez wpadające z pomiędzy drzew promienie słońca, wręcz biła po oczach. Złoto liści zaś sprawiało, że czułam się jak w skarbcu. I gdzie tu leśna monotonia?!


Złoto jesiennych traw z Lodowym w tle


Basiuli instynkt samobójczy :)




W stronę Słońca...






Ubarwiona ścieżka w kierunku Przełęczy Borek pod Turbaczem
                                                                                                                          Minąwszy Kudłoń (1276 m n.p.m.) i Przełęcz Borek (1009 m n.p.m.) dotarliśmy na Polanę Turbacz, gdzie znajduje się Szałasowy Ołtarz wzniesiony na 50-lecie Mszy Św., którą odprawił  w 1953 r. młody ks. Karol Wojtyła dla swoich towarzyszy górskiej wędrówki. Ołtarz jest częściową rekonstrukcję wejścia chatki, w którym wygłaszał Słowo przyszły papież.



Dalej mieliśmy coraz więcej towarzystwa - towarzyszyli nam zarówno turyści piesi, jak i rowerowi. Dla tych drugich Turbacz jest najwyższym punktem letniego maratonu rowerowego. Robiło się coraz tłoczniej. W sumie nic dziwnego. Z dziedzińca Schroniska pod Turbaczem (1283 m n.p.m.) roztacza się rewelacyjna panorama na pasmo Pienin, Magury Spiskiej oraz Tatr Bielskich, Wysokich i Zachodnich!  Góry na horyzoncie są jakby na wyciagnięcie ręki. Wręcz można przeegzaminować się wzajemnie z rozpoznawania kolejno poszczególnych szczytów.


Stwierdziliśmy, że wejdziemy obadać schronisko i zauważyliśmy, że ceny za podłogę i rozbicie namiotu są całkiem przystępne. Już błysnął pomysł w głowie …może zima…:)  Pomimo, że bardzo nieswojo czuliśmy się w tłumie turystów żądnych ciepłego schabowego z ziemniakami i zasmażaną kapustą, naleśników oraz piwa, zrobiliśmy coś, czego zwykle nie robimy …stanęliśmy w kolejce… po szarlotki. Czasami trzeba zrobić wyjątek ;).
Po dosyć długim leniuchowaniu w końcu nadszedł czas na odwrót. Godzina 16.30, a według drogowskazu 4,5h do Rabki czerwonym szlakiem. Żwawym krokiem dotarliśmy na Turbacz (1310 m n.p.m.) – wysokościowego Króla Gorców. Gdy szybkim tempem traciliśmy wysokość towarzyszył nam widok, który raz rozwścieczał nas do czerwoności (!#?!@#!) a raz ściskał za serce – ryczące quady, rozwalające do oporu gorczańskie ścieżki i płoszące przerażoną górską zwierzynę :(
Słońce spadało coraz niżej, a przed nami las. Wrzuciliśmy turbo i wręcz biegiem ruszyliśmy w poszukiwaniu najbliższej polany. Dotarliśmy w okolice nad Starymi Wierchami, a przed nami rozegrał się bajeczny spektakl. Ogniste pręgi tańczyły na różowo-granatowym niebie podpalając Małą i część Wielkiej Fatry, Beskid Śląski, Pilsko i Babią Górę. Od północy jak płachta naciągał front mający przenieść utęskniony dla południa Polski deszcz.


Pilsko i Diablak płoną


Front nadciąga

Po zakończonym spektaklu minęliśmy Schronisko Stare Wierchy, stojące na skrzyżowaniu kilku szlaków i oferujące piękną panoramę na najwyższe szczyty Polski. Polana ta pamięta karczmiane hulanki z czasów, gdy biegła tędy XVI-wieczna Droga Królewska, a także pożogę II wojny światowej, gdy stanowiła miejsce wypadu wielu akcji dywersyjnych. Schronisko PTTK zostało oddane dla ruchu turystycznego w 1974 roku i na przestrzeni lat, zmieniając gospodarzy, przechodziło szereg remontów. Obecnie widać dalsze prace remontowe i rozbudowę obejścia, co prezentuje się bardzo obiecująco.


Schronisko Stare Wierchy


Po odpaleniu czołówek czarnym lasem dotarliśmy na polanę Przysłop pod Maciejową (852 m n.p.m.) skąd roztaczał się widok na rozświetloną Rabkę. Piękne pożegnanie z gorczańskim szlakiem tego dnia uczciliśmy ciepłą jeszcze herbatką z termosu i kanapkami.
Minąwszy Maciejową (815 m n.p.m.) nieopatrznie wpakowaliśmy się na czarny szlak wiodący do Rabki przez Słone. Zbiegając stokiem narciarskim dotarliśmy do pierwszych zabudowań. Jeszcze tylko ok. 3 kilometry i wylądowaliśmy w centrum Rabki. Ciemno, cicho, spokój. Dobrze, że dwójka sympatycznych chłopaków jadących na imprezę zgodziła się podwieźć nas na Zakopiankę. Autobusy olewały nasz przystanek jeden za drugim. W końcu napotkany na przystanku chłopak rzucił hasło o pociągu do Krakowa odjeżdżającym za 5 minut. Rzuciliśmy się biegiem na dół ryzykownie przeskakując po ciemku przez barierki.  Nie udało się. Przedzieraliśmy się w trawskach przy torach, gdy TLK na Warszawę śmignęła koło nas. Stanęłam przy krawężniku przy szosie i łapa do góry. Nie raz już udawało nam się złapać stopa. 5, 10, 20, 45 minut… nic. Wręcz czułam wiatr we włosach od prędkości mijających nas aut. Aż po 22 przyszło, a raczej nadjechało wybawienie – kierowca PKS do Krakowa widząc nasze paniczne podskoki i machanie rękami przy drodze zabrał nas na pokład :)
Ostatnią w tych dniach cieplutką jesienną nocą doczłapaliśmy do mieszkanka choć zmęczeni, naładowani jak baterie gorczańskim jesiennym słoneczkiem…


Zobacz trasę, jaką przebyliśmy w Gorcach 
Zobacz wystawę zdjęć z Gorców

1 komentarz:

  1. Cudne widoki, jednak to prawda że jesienią góry są najpiękniejsze...

    OdpowiedzUsuń

*Autorzy bloga zastrzegają sobie prawo do usuwania komentarzy, które w ich opinii uznane zostaną za wulgarne, obraźliwe i niezgodne z prawdą.